Na przełomie maja i czerwca, a dokładnie 28 i 29 maja, odbyła się w Warszawie jedna z największych w Polsce, o ile nie w ogóle w tej części Europy, konferencja dotycząca Scruma – Scrum Days Warsaw 2015. Nie mogło mnie tam oczywiście zabraknąć, a dla tych, którzy na nią nie dotarli, zapraszam do przeczytania krótkiej relacji. Może skusicie się w przyszłym roku 🙂
Mówiąc wprost, moje oczekiwania względem Scrum Days były bardzo duże i sporo z nich zostało spełnionych. Ogólny poziom organizacji konferencji, jej wartości merytorycznej czy nowo poznanych osób ze środowiska oceniam na dobry, co nie oznacza oczywiście, że nie uchroniono się przed kilkoma wpadkami, po których pozostał lekki niesmak. Zacznijmy od samego początku.
Miejsce konferencji Scrum Days
Konferencja odbyła się w nowiutkim hotelu należącym do sieci Hilton zlokalizowanym w prawobrzeżnej dzielnicy Warszawy – Wawrze. Pozwoliło to na szybki i bezproblemowy dojazd z centrum miasta bez stania w korkach. Świeże, funkcjonalne i nowoczesne wnętrza budynku, spory parking oraz dobry catering zadowoliłby nawet najbardziej wybrednych bywalców konferencji. Naprawdę nie było do czego się przyczepić.
Uwagę zwracało też samo udekorowanie korytarzy i sal konferencyjnych różnego rodzaju inspirującymi cytatami o Scrumie i Scrum Masterach czy tablicami, gdzie można było napisać swoją opinię o konferencji, ogłoszenie o pracy czy temat, na jaki chciałoby się podyskutować z innymi (więcej o tym w dalszej części relacji). Duży plus za całokształt, chociaż zdziwiłbym się, gdyby w cenie jaką kosztowało wejście na konferencję (2500 PLN + VAT) standard byłby niższy.
Wartość merytoryczna i “zwinna agenda” konferencji
Organizatorzy wpadli na bardzo ciekawy pomysł “zwinnego” ułożenia agendy konferencji na drugą część dnia. Na początku od rana plan był sztywny, a długość timeboxów mocno pilnowana. Na samym wstępie wszyscy prelegenci wychodzili na scenę i opowiadali pokrótce, o czym będzie ich prezentacja, a następnie czekali na swoją kolej zgodnie z rozkładem.
Po przerwie natomiast agendę konferencji układali… sami uczestnicy! W głównym hallu stała biała tablica podzielona według godzin i sal, na której uczestnicy Scrum Days mogli wpisywać tematy, o których chcieliby porozmawiać. W ten sposób sami organizowali się w podgrupach. Było to bardzo ciekawe rozwiązanie i wydaje mi się, że doskonale zdało swój egzamin, a toczone w tej formie dyskusje niejednokrotnie przewyższały wartością merytoryczną prezentacje prelegentów.
Alternatywną dla tego typu “open space’owych” paneli były kilkugodzinne workshopy na takie tematy jak zdolności przywódcze czy podejmowanie decyzji. Zamiast wspominanych prezentacji, czyli tak zwanej ścieżki “main track”, można było wybrać jeszcze ścieżkę “inspiration track” z dłuższymi, trwającymi od 40 do 60 minut prezentacjo-warsztatami.
Wracając natomiast jeszcze do samych prelegentów i ich prezentacji. Ciężko podsumować je wszystkie razem, bo zdarzały się zarówno bardzo dobre, ciekawe, wyróżniające się i dynamiczne prelekcje, jak i monotonne czytanie z kartki ogólników i tłumaczenie się stresem i słabym angielskim (cała konferencja prowadzona była właśnie w tym języku), co na konferencji tej rangi moim zdaniem nie powinno mieć miejsca.
Tematyka prezentacji pierwszego dnia była bardzo różna. Od uwarunkowań prawnych, przez samoorganizację zespołów scrumowych i narzędzia Scrum Mastera aż po agile coaching. Drugiego dnia natomiast położono nacisk na analizę przypadków wdrożeń Agile’a i Scruma w firmach reprezentowanych przez prelegentów.
Moje ogólne odczucia odnośnie poziomu merytorycznego wystąpień ze sztywnej agendy były bardzo ambiwalentne. Po pierwsze dlatego, że wszystkie prezentacje były raczej bardzo ogólnikowe, czy wręcz przeznaczone dla bardzo początkujących adeptów Scruma. Zdarzyło się kilka ciekawszych podejść czy tematów, ale niestety żadna nie w weszła na większy poziom szczegółowości, konkretu i przysłowiowego “mięsa”.
Drugi powód takich, a nie innych odczuć odnośnie konferencji to praktycznie brak podejścia krytycznego do Scruma. Słuchając kolejnych prelegentów bezustannie odnosiło się wrażenie, że wprowadzając zwinną metodę pracy w naszej organizacji rozwiążemy wszystkie problemy, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nikt nie podszedł przewrotnie do tematu, nie próbował znaleźć dziur, wad Scruma czy spojrzeć na niego z nieco innej perspektywy. Być może czepiam się na siłę, bo nie po to idzie się na konferencję o Scrumie, żeby posłuchać, że Scrum nie działa, ale mimo wszystko zabrakło mi inspirujących, przewrotnych myśli i holistycznego podejścia odklejonego od li tylko jednego frameworku.
Materiały, a w zasadzie ich brak
Na wstępie, przy rejestracji, każdemu z uczestnikowi konferencji został wydany kawałek układanki, na którym należało wpisać swoje imię, a następnie, w celu zdobycia nagrody, znaleźć pozostałe osoby z klockami pasującymi do naszego. Naszym zdaniem bardzo fajny sposób na wymuszenie networkingu praktycznie już od pierwszej minuty obecności na imprezie. Oprócz tego została nam wręczona agenda całego Scrum Days oraz smycz, której kolor zależny był od tego jaką rolę w Zespole Scrumowym pełnimy na co dzień.
No i to, nie licząc nagród rozdawanych na koniec i gdzieniegdzie poukładanych zestawów do planning pokera, było by właściwie na tyle. Z jednej strony na plus, że nie dostaliśmy kolejnej, lnianej torby pełnej ulotek firm patronujących konferencję i próbujących “wcisnąć” swoje usługi, z drugiej jednak ewidentnie zabrakło podstawowych rzeczy, takich jak chociażby zwykły notatnik, którego trzeba było szukać po salach, długopis i wydrukowany, większy biuletyn o konferencji, jej prelegentach i organizatorach. W dwa tygodnie, które upłynęły już od Scrum Days nie otrzymaliśmy także prezentacji w formie elektronicznej. Na tym polu zatem spory minus dla organizatorów.
Czy było warto wziąć udział w Scrum Days 2015?
Podsumowując krótko dwa dni spędzone na Scrum Days Warsaw jestem zdania, że na pewno nie był to czas stracony. Moje oczekiwania jednak były dużo większe i początkowy zapał i ekscytacja obecnością na konferencji stopniowo opadała gdy dostrzegałem kolejne jej braki. Śmiało mogę jednak polecić ją każdemu, kto ma do czynienia ze Scrumem na co dzień. Ja z pewnością będę oczekiwać kolejny edycji i trzymam kciuki, żeby było ich jak najwięcej :).
Dodaj komentarz